Na początku był chaos. Niektórzy widzieli w nim wszystko, inni tylko pustkę. Jednak nie było niektórych i innych. Z pustki wyłoniły się dwa potężne byty. Ojciec i matka. Byli oni zjednoczonym duchem. Wspólnymi siłami stworzyli wszechświat, w którym żyjemy. Stworzyli gwiazdy i galaktyki. Ojciec stworzył jedną planetę w tajemnicy, aby następnie podarować ją Matce jako pamiątkę istnienia. Matka nazwała tę planetę "Ziemią" i przyczyniła się do początku istnienia wszystkich istot, które miały tam zamieszkać. Spędzała większość czasu opiekując się darem Ojca. Pewnego dnia dwa Boskie byty zdecydowały, że ich praca została wykonana, a ich istnienie stało się bezcelowe. Znali przeszłość i przyszłość wszystkich planet, a także ewolucję wszystkich istot żywych.
Podjęli decyzję, aby osiedlić się na Ziemi, gdzie śmierć była możliwa. Rozpoczęli swoją podróż, aby osiągnąć śmiertelność, tworząc istoty, które wcześniej nie istniały. Odrzucili swoją moc oraz wiedzę, pozostawiając to wszystko za sobą. Zrobili to aby zdobyć dar życia i śmierci. Pozostał tylko delikatny ślad magii w ich wnętrzu, zaledwie niewystarczający cień, którego obiecali nie wykorzystywać. Z ich zjednoczenia narodziło się wiele istot na Ziemi, nazwali je ludźmi. Ich ostatnie dziecko przyszło na świat zaraz po letnim przesileniu. Był to chłopiec, którego blask wyróżniał się spośród wszystkich istot ludzkich stworzonych wcześniej. Nazwali go Słońcem, od gwiazdy, która przynosi światło. Chłopiec karmił się energią Matki, co doprowadziło ją do bliskiej śmierci.
Matka nie była gotowa umrzeć. Jej śpiew przyciągnął zwierzę. Był to stary tygrys, który miał wystarczająco dużo siły, by umożliwić przetrwanie Matki. Zjadła jego wnętrzności i użyła jego ciała, aby przykryć wyczerpane ciało. Użyła ostatniej resztki swojej magii, aby zjednoczyć się z tym zwierzęciem. Ten akt utrzymał ją przy życiu.
Moje narodziny przyniosły mojej matce depresję poporodową, co spowodowało uzależnienie od alkoholu. Wychowywałem się inaczej niż inni dzieci. Byłem wychowywany przez Tygrysa, który mimo swojej miłości do mnie, głęboko pragnął mnie zjeść, a jedynym sposobem na życie bez strachu była jego śmierć. Mój blask stał się jedynie krzywym odbiciem samoakceptacji.